Używamy Cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Dalesze korzystanie z tego serwisu oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Dowiedz się więcej o naszej polityce prywatności

x

24/06 - 20/07/2013

Bruno Bettelheim, The Empty Fortress: Infantile Autism and the Birth of the Self, The Free Press, New York 1967.

W rozdziale Joey, the Mechanical Boy Bruno Bettelheim omawia przypadek autystycznego chłopca, który wierzył, że jest maszyną. Nie tylko rysował siebie jako robota, ale wszystkie czynności wykonywał jak maszyna (na przykład, kiedy wychodził ze swojego pokoju, rozciągał wyimaginowany drut, który zapewniał mu podłączenie do „źródła energii”). Książka stanowiła dla Romea Castellucciego inspirację do spektaklu Amleto. La vehemente esteriorita di un molusco [Hamlet. Gwałtowne uzewnętrznienie śmierci pewnego mięczaka] z 1992 roku. W interpretacji reżysera Hamlet był jak autystyczne dziecko, które żyje w zamkniętym, niekomunikatywnym świe­cie, własnym czasie, przestrzeni, języku. Scenografię spektaklu budowały metalowe konstrukcje, maszyny, polowa metalowa pry­cza bez materaca. Hamlet był jedyną żywą postacią na scenie, pozostali bohaterowie dramatu Shakespeare’a pojawiali się jako maszyny i zabawki.

 

Martin Heidegger, O źródle dzieła sztuki, [w:] tegoż, Drogi lasu, przeł. J. Mizera, Warszawa 1997 oraz Martin Heidegger, Pytanie o technikę, przeł. K. Wolicki, [w:] tegoż, Budować, mieszkać, myśleć. Eseje wybrane, Warszawa 1977.


Zarówno sztuka, jak i technika są dla Martina Heideggera odkrywaniem, jednak inaczej dokonywanym. W starożytnej Grecji sztuka (techne) była formą poiesis, odkrywania, w którym wydarza się nieskrytość, czyli ujawnianie się tego, co nieobecne, wydobywanie na jaw jakiejś prawdy, przede wszystkim prawdy o świecie, lecz także prawdy o człowieku. „Techne jest sposobem aletheuein. Odkrywa ono to, co się nie wy-dobywa samo i jeszcze nie jest dane, co przeto może wypaść i wyglądać już to tak, już to inaczej. Kto buduje dom lub statek, lub wykuwa czarę ofiarną, odkrywa to, co ma być wy-dobyte ze względu na cztery sposoby powodowania. Takie odkrywanie skupia z góry wygląd i materiał statku i domu w rzecz gotową, na którą spogląda się jako na już dopełnioną – i na tej podstawie określa sposób jej sporządzenia. Tak więc to, co rozstrzygające w techne, nie tkwi bynajmniej w robocie i majsterce, w stosowaniu środków, lecz we wspomnianym odkrywaniu. Jako odkrywanie właśnie, nie zaś jako sporządzanie, techne jest wy-dobywaniem”. Stąd zarówno artysta, jak i rzemieślnik byli nazywani technites. Odkrywanie, którego dokonuje współczesna technika, nie rozwija się jednak jako forma poiesis. Sposób odkrywania, który nią włada, jest podporządkowany kategorii skuteczności, celu, kontroli. To „żądanie”, „domaganie się”, „nastawianie”, wypierające inną możliwość odkrywania, jaką jest odkrywanie na sposób poiesis, które wprowadza niestabilność, spór, maskującą się prawdę, proces. Martin Heidegger zdawał się poszukiwać w sztuce enklawy autentycznego doświadczenia, swoistej „odtrutki” na instrumentalizację bytu w stechnologizowanym świecie.

Michel Foucault, Technologies of the Self, [w:] Technologies of the Self: A Seminar with Michel Foucault, red. Luther H. Martin, Huck Gutman, Patrick H. Huston, The University of Massachusetts Press, Amherst 1988.


Michel Foucault prowadził na przestrzeni trzech ostatnich lat swojego życia, w okresie od 1982 do 1984 roku, wykłady na temat starożytności, w których koncentrował się na temacie „troski o siebie”. Filozof wskazuje, że pojęcie to pojawiało się w różnych odmianach w kolejnych nurtach filozoficznych, od platonizmu, poprzez epikurejczyków, po rzymskich stoików, a nawet jeszcze później, w pierwszym okresie chrześcijaństwa, choć już w zupełnie innej formie. Trzeba troszczyć się o siebie na polu praktycznym – zdrowia, jedzenia, seksu – i duchowym – „myśleć o sobie”, o tym, kim jestem. W wykładzie Technologies of the Self Foucault omawia procesy, poprzez które jednostki oddziałują same na siebie, sposoby, w jaki kierują one sobą, przyjmujące postać owej „troski o siebie”. Chodzi o różne formy samoregulacji, poprzez które „ja” konstruowane jest lub modyfikowane samo przez siebie.
Chodzi o to, by wiedzieć, jak uczynić egzystencję „piękną” w oczach innych ludzi, a więc lepszą, właściwszą.